piątek, 13 września 2013

Trochę o stygmatach

Dzisiaj napiszę co nieco o stygmatach. Temat trudny, bo to nie wiadomo skąd pochodzą, bo to nie wiadomo czy akurat te są prawdziwe, bo ludzie, którzy je mieli są połączeni z licznymi kontrowersjami.

Zaczynając od słownikowej definicji: stygmaty to rany na ciele będące symbolem szczególnej łączności z Bogiem. Niekoniecznie jest to połączone z ranami Chrystusa, ponieważ w islamie również występuje coś takiego jak stygmaty. Wtedy owe rany odpowiadają ranom Mahometa odniesionym przez niego w bitwach. Jednak głównie słyszy się o stygmatach powiązanych z ranami Jezusa, dlatego tym się zajmę.

Oficjalna historia stygmatów rozpoczyna się od Franciszka z Asyżu. To on bowiem był pierwszym, który otrzymał stygmaty. We wrześniu 1224 r., podczas ekstazy na górze La Verna, ujrzał zstępującego z nieba anioła, który obdarzył go pięcioma stygmatami. Początkowo ukrywał je przed współbraćmi, jednak ostatecznie sprawiały mu tyle bólu, że schorowany mnich nie mógł się poruszać. Franciszek zapoczątkował bardzo niezwykłą modę. Do końca XIII w. pojawiło się ok. 30, a do początku XX stulecia ok. 320 stygmatyków.

O wielu stygmatykach możecie przeczytać w internecie. Wystarczy nawet w Wikipedii wpisać hasło stygmat i już natraficie na listę osób, które miały stygmaty. Możecie przeczytać o Elżbiecie z Herkenrode, która miała w zwyczaju bić się w stygmaty. Ciekawa jest także historia Marii Magdaleny de’ Pazzi, która ściągała szaty z figury Jezusa, doznając "miłosnego uniesienia". Fajna jest także historia Berty Mrazek, która była niewidoma i sparaliżowana, a po wniesieniu jej do kościoła, w którym znajdowała się figurka Madonny, doznała ozdrowienia; trzy lata później otrzymała stygmaty i zaczęła ubierać się jak mężczyzna oraz nakazała nazywać się Georges Marasco; potem ściągała na siebie choroby innych ludzi, aż w końcu została oskarżona o malwersacje i oszustwa. Głośno było także o Theresie Neumann. W młodości Theresa została dotknięta ślepotą i częściowym paraliżem, co przykuło ją do łóżka. Pewnego ranka w 1923 r., po modlitwie do bł. Teresy z Lisieux, odzyskała wzrok. Dwa lata później, w dniu kanonizacji swojej patronki, była w stanie o własnych siłach podnieść się z łóżka. Pierwszy stygmat pojawił się na jej boku w 1926 r.; niedługo potem Neumann doświadczyła wizji męki Jezusa, którą potem przeżywała co piątek przez kolejne 36 lat. Badało ją wielu lekarzy i naukowców. Stwierdzono, że jej rany pojawiają się tylko wtedy, kiedy zostaje sama w pokoju. Kobieta żywiła się tylko hostią. Jednak i to zostało podważone, ponieważ Theresa oddawała za dużo moczu. Wszyscy znamy też ojca Pio z Pietrelciny. Podobno posiadał zdolność bilokacji (pojawianie się w dwóch miejscach naraz). Kiedy jego kult wykroczył poza ramy kultu dopuszczalnego ludzkiej istocie, oskarżono go o bycie szarlatanem.

Naukowcy spierają się co do prawdziwości stygmatów. Niektórzy twierdzą, że stygmatycy sami zadają sobie te rany, inni że są one wytworem autosugestii (nawet był taki eksperyment niemieckiego psychiatry Alfreda Lechlera, który za pomocą hipnozy wywołał u kobiety stygmaty. Są też tacy, którzy twierdzą, że stygmaty pojawiają się po głodówce (zaburzenia po tym doprowadzają ludzi do samookaleczania się). 

Sprawa ze stygmatami wygląda nieciekawie także z powodu umiejscowienia ran. W większości, stygmatycy doznają ran na dłoniach, a według faktów historycznych, osoby krzyżowane miały przebijane nadgarstki (są jednak stygmatycy z ranami na nadgarstkach). To samo tyczy się rany po przebiciu włócznią - niektórzy mają ją po lewej, inni po prawej stronie. Jak było naprawdę? Nie wiadomo.

A co Wy myślicie na ten temat? Znacie jakieś ciekawe historie związane ze stygmatami? Zapraszam do komentowania!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz