sobota, 18 maja 2013

Katoliku, strzeż się!



W ubiegłą niedzielę ksiądz przeczytał nam w trakcie kazania list pasterski mówiący od zagrożeniach dla katolików. Oczywiście usłyszałam standardową listę: sekty, Harry Potter, wróżki, joga i amulety. Jeszcze tylko Pokemonów brakowało. Zapewne w takich sytuacjach wielu z nas przychodzi na myśl ksiądz Piotr Natanek (jeśli nie wiesz o kogo chodzi, obejrzyj jego wypowiedź na temat okultyzmu: >>>CZĘŚĆ 1<<< oraz >>>CZĘŚĆ 2<<<). Jednak ksiądz Natanek jest przypadkiem skrajnym. Ponadto nie może już sprawować funkcji kapłańskich (co niestety nie znaczy, że ich zaprzestał). Jednak czy takie ostrzeganie przed rzeczami typu Harry Potter jest słuszne?

Jeśli chodzi o sekty, to Episkopat Polski ma rację - trzeba na nie uważać. Od najmłodszych lat szkoła karmiła mnie informacjami na temat niebezpieczeństw wynikających z kontaktami z sektą. Oczywiście mówimy tu o sektach, które w zamierzeniu mają z nas wyciągnąć co tylko się da: lojalność, pieniądze, zdrowie, a czasem i życie. Należy zdawać sobie sprawę, że jakieś zagrożenia na tym świecie istnieją. Dlatego teraz wystosuję apel to wszystkich: jeśli zauważycie, że ktoś z Waszego otoczenia ma problemy lub zachowuje się jakby jego wcześniejsze problemy "rozwiązywała" sekta - nie bądźcie obojętni! To nie musi być Wasz przyjaciel lub inna bliska osoba, żebyście zaczęli działać. Jeśli coś zauważycie, nie zastanawiajcie się - zróbcie coś! To może być nawet Was najgorszy wróg albo ktoś z kim nigdy nie zamieniliście słowa. To Wy powinniście mu pomóc, a nie ktoś z sekty. W sytuacji gdy ktoś zmaga się z problemami, wszystkie nieporozumienia czy bariery nie mają znaczenia. Jakiegokolwiek jesteście wyznania, z jakimkolwiek bogiem się trzymacie - miłość jest najważniejsza.

Następną sprawą jest słynny Harry Potter i inne książki/filmy przedstawiające magię. Naprawdę jestem w stanie wiele zrozumieć, ale mój umysł nie potrafi pojąć gdzie tu zagrożenie? Zacytuję Jezusa: Co wychodzi z człowieka, to czyni go nieczystym. Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym (Mk 7, 20-23) Co to oznacza? Człowiek rodzi się w zamierzeniu dobry (a w każdym razie został stworzony do czynienia dobra i ma zakończyć swoje życie doczesne jako dobry człowiek). Jednak w jego wnętrzu jest również zło. Dlaczego? Bo bez zła nie ma dobra i bez możliwości czynienia zła nie ma wolnej woli (ale o tym więcej postaram się napisać już wkrótce). Wszystko co się z nami dzieje zależy od interpretacji - naszej i tej, którą przekaże nam społeczeństwo. Dlaczego więc magiczne formułki czytane w książce miałyby nam zaszkodzić? Moja znajoma stwierdziła, że być może księża uważają, że dzieci wypowiadające na głos formułki zaklęć podczas zabawy są narażone na większą uwagę Szatana. No ale jak? czemu? Czy do działań magicznych nie potrzeba mocy? Czy może wystarczy tylko nacechowanie tych słów, nadanie im siły sprawczej? Nie popadajmy w paranoje. Czytanie takich książek, oglądanie takich filmów, czy bawienie się w czarodziejów nie jest niczym złym. To jest tylko fikcja. Póki to rozumiemy, nic złego się nie stanie. Nieczystym czyni człowieka tylko to, co z niego wychodzi.

A co z wróżkami? Tutaj krótko. Po co nam to? Na pewno są osoby, które weszły w konszachty z Szatanem i mogą nam zrobić krzywdę. Są też jednak osoby, które pieprzą trzy-po-trzy, że tak się wyrażę i ściągają pieniądze od nieświadomych ludzi. Nie mówię, że za czytanie horoskopu zaraz będziemy się smażyć w ogniu piekielnym, albo za zastanawianie się nad naszym snem Bóg zgniecie nas jak robaki. Po prostu musimy mieć trochę pomyślunku. Życie jest pełne możliwości, po co ograniczać je dając jakiejś przepowiedni sobą manipulować?

A joga? Te niepozorne praktyki tak naprawdę mają na celu połączenie się z bóstwem i osiągnięcie wyższego poziomu rozwoju duchowego. Jeśli potraktujecie to tylko jako ćwiczenia, które dobrze wpływają na Wasze zdrowie, to mijacie się z celem. Piszę tutaj o zagrożeniach dla chrześcijan, dlatego mogę bez skrupułów napisać - człowieku, nie połączysz jogi ze swoją religią! Jak byś się czuł gdyby Twój ukochany adorował kogoś innego w Twojej obecności?

I na koniec, amulety! Nie dajcie się wkręcić wszystkim plakatom wieszczącym, że tęcza i krzyż celtycki to prosta droga do piekła. To tylko niektóre z symboli, które są akceptowane przez władze kościelne, albo są nawet symbolami religijnymi, a przedstawiane są często jako symbole Szatana. Jednak pamiętajcie - nosząc jakikolwiek symbol, określacie siebie. Ja nosząc na szyi krzyż określam siebie jako chrześcijanina. Ktoś mógłby mi zarzucić, że noszę amulet (to nie jest przesada, niektórzy traktują medaliki jak jakieś źródło energii, albo miejsce, gdzie przebywa Jezus albo Matka Boska i nas ochrania). I znów - wszystko musi pozostać w granicach rozsądku! Musimy zdawać sobie sprawę, że są na świecie przedmioty, które posiadają pewną symbolikę. Zanim obwiesimy się nimi, przeczytajmy co znaczą. Nie popadajmy jednak w paranoję. Poczytajmy jakieś historyczne książki lub encyklopedie, a nie broszurki rozdawane w kościele. Najlepiej poszperajmy w kilku źródłach. I - co najważniejsze - nie przypisujmy przedmiotom boskiej mocy!

Myśl kończąca tę notkę - katoliku (i nie tylko), myśl!

To tyle na dzisiaj. Jeśli macie jakieś pytania lub nie zgadzacie się ze mną - piszcie w komentarzach! Piszcie także co myślicie na przedstawiony temat :)

8 komentarzy:

  1. Ogólnie rzecz biorąc zgadzam się.
    Co do sekt. Jasne. Trzeba być czujnym, nie dać się wplątać w to bagno, nie dać sobie wyprać mózgu. Czasem nawet nieświadomie człowiek może wmieszać się w sektę i tu jak najbardziej przyznaję racje, takiej osobie trzeba pomóc. Która chcąc czy nie chcąc dołączyła do sekty i niszczy swoje życie. W większości przypadków ciężko jest połączyć fakty i znaleźć źródło problemów owej osoby w sektach. Ale trzeba działać.
    Harry Potter i inne fantastyczne światy. O co ten szum tutaj totalnie nie rozumiem. Dlaczego człowiek nie ma prawa, nie chcąc grzeszyć, przeczytać książki o cudownym świecie pełnym magii, czarodziei, smoków i wróżek? Dlaczego człowiek nie może pomarzyć sobie oglądając jak chłopiec wymachuje różdżką, walczy ze złem? Dlaczego nie może chwilę pobyć w innym, lepszym świecie, oderwać się od problemów rzeczywistości? Co w tym złego? Przecież to nie grzech mieć marzenia. Każdy ma swój rozum i wie, że to tylko papier, telewizja, fikcja. Wie, że nigdy za sprawą abrakadabra nie zamieni kogoś w żabę, więc dlaczego Kościół tak się burzy? Nie pojmę tego nigdy.
    Wróżki. Tu nie ma co pisać. Bzdura kompletna i tyle. Żal mi ludzi, którzy to wierzą, którzy zaczytują się w horoskopach, układają taroty, chodzą do wróżek popatrzeć na szklaną kulę za 5zł. Ci ludzie błądzą i ciężko im potem zawrócić na prostą ścieżkę.
    Joga. Tutaj mam pewne wątpliwości co do Twojego wpisu. "Jeśli potraktujecie to tylko jako ćwiczenia, które dobrze wpływają na Wasze zdrowie, to mijacie się z celem." Dlaczego? Nie rozumiem. Czy człowiek nie może po prostu ćwiczyć swojego ciała nie chcąc osiągać zaraz jakiegoś stanu oświecenia przez jakieś bóstwo? Jeśli człowiek tylko i wyłącznie chce się zrelaksować, rozciągnąć ciało, cokolwiek... wie, że joga to dobra dyscyplina ku temu to czemu nie? Mimo że to indyjska filozofia to człowiek nie może zadbać o swoje ciało nie uprawiając tej praktyki, przyjmując ich filozofii? Lecz tylko siedząc i robiąc głębokie wdechy i wydechy?
    Amulety. Trochę zagmatwany temat. Niektórzy po prostu noszą jakieś amulety, symbole nie wiedząc co to jest, co oznacza i symbolizuje, bo ładnie wygląda, bo to jest modne, bo kolega takie ma, ja też chcę. Noszą i nie zdają sobie sprawy z tego co noszą. Czy to jest grzech?
    Pewnie, wielu chrześcijan nosi krzyże, bo to symbol ich wiary, bo wierzą, że ochronią ich przed mocą Szatana, bo przyniosą im szczęście, będą ich chronić, przypominać o więzi z Bogiem. Ale nie są to też cudowne symbole, które zapewnią nam dozgonne zdrowie i ochronę przed każdym niebezpieczeństwem, dopóki je nosimy... aż tak daleko to nie działa;)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz!
      Jeśli chodzi o jogę - ja uważam, że taka praktyka mija się z celem, bo nie wykonujesz jej porządnie. Jeśli zależy Ci na rozwijaniu swojej fizyczności czy duchowości, albo na kontroli oddechu, to są ku temu inne sposoby - znajdź jakiś sport dla ciała, odmów jakąś modlitwę dla ducha. Wykonując założenia jogi oddajesz cześć bóstwu (nawet to powszechnie znane "om" powtarzane przy medytacji to imię bóstwa). Dlatego nie widzę sensu w chrześcijaninie bawiącym się w jogę. Ale to moje zdanie.
      Jeśli nosisz coś co nie wiadomo co znaczy, to nie jest tak, że od razu spłoniesz ;) Przecież grzech to ŚWIADOME i DOBROWOLNE działanie. Warto jednak zastanowić się nad tym co się nosi. Ale jeśli nie dajesz temu przedmiotowi boskości, to nie ma problemu jak dla mnie ;)
      Pozdrawiam! :)

      Usuń
  2. Ja tutaj dodałbym coś odnośnie Harrego Pottera. Uważam że tak bajka nie tylko nie szkodzi, ale również uczy w sensie pozytywnym. Przecież w niej została ukazana walka dobra ze złem. Tutaj przede wszystkim są ukazane konsekwencje egoizmu, chęci panowania nad wszystkim, dążenia po trupach do celu (Voldemort) oraz jaki koniec może czekać taką osobę. Kościół albo jego część zawsze będzie sprzeciwiała się wszystkiemu co może według niego odciągnąć od jego doktryn. W tym przypadku uważam to za niezasadne i przesadne. Pozdrawiam serdecznie :-)
    Pawlo 2/4

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to! Każdy kto czyta HP wie ile dobrych wartości przekazuje ta książka. Ale władze Kościoła albo nie chcą tego czytać, albo wolą zwracać uwagę tylko na "okropne dzieła Szatana" zawarte w tej książce.
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam! :)

      Usuń
  3. Pozwolę sobie.
    "Każdy kto czyta HP wie ile dobrych wartości przekazuje ta książka." (przecinki!)

    Każdy kto trenował jogę wie, ile dobrych wartości przekazuje ta sztuka. Ten sport.
    Traktowanie jogi jedynie jako sport ma sens. Przynosi kondycję, uczy kontroli, wytrzymałości, wyciszenia na żądanie. Działa na organizm też czysto fizjologicznie, poprzez stymulację hormonalną.
    Różni się też zasadniczo od innych sportów i, jak bodaj wszystkie, nie jest łatwo wymienny na inne.
    Pójdź, podejmij wysiłek, spróbuj- i opisz wrażenia. Nie ma czarno-białości na świecie :)

    Z innej zaś strony, w moim przekonaniu, bycie chrześcijaninem nie powinno oznaczać zamknięcia na inne prądy. Uczmy się Boga przez ludzi i zaufanie, i szukajmy podobieństw, nie różnic.

    Z uśmiechami!
    Ja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz!
      Wybacz, przecinki mi uciekły.
      Nigdy nie powiedziałam, że świat jest czarno-biały. Nigdy mi to nawet przez myśl nie przyszło ;) Masz rację, joga może wiele dać. Po prostu ja tam widzę część kultu, który kłóci mi się z chrześcijaństwem. Ale każdy ma swoje zdanie i cieszę się, że poznałam Twoje :) Nie twierdze, że kiedyś nie zmienię mojego ;)
      Hmm, zależy jak otwierasz się na te "inne prądy". Nie można sobie tworzyć własnego chrześcijaństwa. Można szukać Boga, On się sam daje znajdywać. A podobieństw szukam, co mam nadzieję, widać na moim blogu.
      Również z uśmiechami!

      Usuń
  4. Oczywiście, że jest tam część kultu o pierwiastku "obcym", bo dalekim geograficznie. Inne elementy zostały udomowione- jak odganiające strach obrzędy najkrótszego dnia roku (Boże Narodzenie), jak kult życia i płodności na wiosnę (Wielkanoc), jak przebłaganie dusz niespokojnych (Zaduszki). I tak dalej. Niezależnie od Jego nauczania, żyjemy w świecie pełnym kultur i odmiennych sposobów myślenia, więc niemal z darwinowskiego punktu widzenia, trzeba było się dostosować, aby nie zginąć.
    Na całe szczęście!
    Ale wracając do jogi- Indie były zbyt daleko, aby wtrącić swoje trzy grosze w rozwój chrześcijaństwa. Być może, gdyby więcej Hindusów przypadkiem dopłynęło kajakiem do Italii w początkach naszej ery- kto wie, jak by się scena rozegrała?
    A kult przecież jest sprawą indywidualną- Twoja decyzja, kogo czcisz swoim wysiłkiem, jakie znaczenia nadajesz słowom.
    Na marginesie, choć się nie znam- mamy przecież katolickie zakony kontemplacyjne, których plan dnia polega na medytacji- prawda?

    Z uśmiechami!
    Ja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czy ja powiedziałam, że zabraniam ludziom kultu w postaci jogi? Nie. Uznałam tylko, że to nijak ma się do wierzeń chrześcijańskich. Jeżeli chcesz kultu chrześcijańskiego, to odmów jakąś modlitwę, połącz się z Bogiem i stwórz z tego mantrę, na której skupisz sie i uspokoisz oddech. I oczywiście, są takie zakony, Ale tutaj adorujesz innego Boga, inaczej to wszystko wygląda, wypowiadasz inne formuły, jesteś w innej pozycji...
      Pozdrawiam!

      Usuń