piątek, 20 września 2013

Umarłeś i myślisz, że sobie odpoczniesz? Nie ma tak dobrze: zapraszamy do czyśćca!

Wczoraj odbyła się msza miesiąc po pogrzebie mojego dziadka. Zapytałam się mojej mamy skąd pochodzi zwyczaj zamawiania takiej mszy. Nie potrafiła mi odpowiedzieć, dlatego postanowiłam poszukać informacji na własną rękę. Właśnie o tym będzie dzisiejsza notka. Przy okazji powyśmiewam trochę wizję czyśćca.

Już w pierwszych wiekach istnienia chrześcijaństwa powstała wizja czyśćca. Powszechną opinią było, że duszy, która przebywa w purgatorium (szpanuję, że znam łacińską nazwę) najbardziej pomoże odprawienie w jej intencji mszy świętej. Innymi formami pomocy są modlitwa, dobre uczynki i... nasze cierpienie, które możemy obrócić w pomoc zmarłemu. Także, dobrze wszystkim znana, stypa powstała po to, aby pomagać duszy zmarłego - posiłek dla uczestników pogrzebu jest dobrym uczynkiem, który wliczany jest do pomocy duszy. Skąd jednak msza miesiąc po pogrzebie? Z pogańskich wierzeń (zresztą, jak kilka innych obrzędów). Kiedyś wierzono, że po śmierci człowieka jego dusza pozostaje w ciele trzy dni (dlatego pogrzeb według zwyczaju powinien odbywać się trzeciego dnia po śmierci), do siódmego dnia pozostaje przy grobie (kiedyś odprawiało się także mszę po siedmiu dniach), natomiast po trzydziestu dniach w końcu uchodzi do nieba (i stąd msza miesiąc po pogrzebie). Żeby to nie śmierdziało jakimś pogaństwem, to sprytni katolicy wymyślili sobie takie usprawiedliwienia: trzy dni, bo Chrystus zmartwychwstał po trzech dniach; siódmy dzień pozostał po prostu symbolicznym wiecznym odpoczynkiem; trzydzieści dni symbolizowało trzydziestodniową żałobę Narodu Wybranego po Mojżeszu i Aaronie (zresztą do dziś taka żałoba w pewnym sensie występuje w judaizmie pod postacią szloszimu, o czym już pisałam >>>KLIK<<<).

Oprócz mszy miesiąc po pogrzebie, istnieje także ofiarowanie mszy w intencji zmarłego w pierwszą rocznicę jego śmierci oraz w każdą kolejną. Jednak jest to już po prostu miły gest. Jest jeszcze coś takiego jak mszy gregoriańskie, odprawiane w intencji zmarłego codziennie przez miesiąc. Praktyka celebrowania tych mszy wywodzi się z czasów papieża świętego Grzegorza Wielkiego. Polecił on celebrować tyleż mszy, po kolei każdego dnia, za zmarłego zakonnika. Po odprawieniu tych mszy papież dowiedział się, że ów zakonnik został wybawiony z czyśćca i cieszy się już oglądaniem Boga w niebie.

Ok, pozostaje sprawa czyśćca. Nie wierzę, żeby istniał. Dlaczego? Ponieważ wtedy ofiara Jezusa na krzyżu za nasze grzechy nie miałaby sensu. Chrystus zgładził grzechy przeszłe, ówczesne i przyszłe. Poświęcił się dla nas, abyśmy właśnie nie musieli przechodzić jakichś męczarni.

Dlaczego w takim razie katolicy wierzą w istnienie czyśćca? Na swoją obronę podają kilka cytatów z Pisma Świętego:



Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie podał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia. Zaprawdę, powiadam ci: nie wyjdziesz stamtąd, aż zwrócisz ostatni grosz.  (Mt 5, 25-26)

Jeśli ktoś powie słowo przeciw Synowi Człowieczemu, będzie mu odpuszczone, lecz jeśli powie przeciw Duchowi Świętemu, nie będzie mu odpuszczone ani w tym wieku, ani w przyszłym. (Mt 12, 32)

I jeśli Ja przez Belzebuba wyrzucam złe duchy, to przez kogo je wyrzucają wasi synowie? Dlatego oni będą waszymi sędziami. (Mt 12, 27)

Lecz On im odpowiedział: «Plemię przewrotne i wiarołomne żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku proroka Jonasza.  Albowiem jak Jonasz był trzy dni i trzy noce we wnętrznościach wielkiej ryby, tak Syn Człowieczy będzie trzy dni i trzy noce w łonie ziemi. (Mt 12, 39-40)

Bronią się jeszcze kilkoma fragmentami listów apostolskich, ale ja w swoich wierzeniach opieram się tylko na słowach Jezusa i nie lubię przytaczać argumentów ze słów apostołów. Jednak, jeśli macie ochotę się z nimi zapoznać, to podaję namiary: 1 Kor 3, 10-15; 1 P 3, 18-20; 4, 6; Ef 4, 8-9; Rz 10, 7; Dz 2, 24-31; Hbr 13, 20.

Wracając do fragmentów z Ewangelii: jakoś nigdy nie byłam geniuszem w interpretacji tekstów, ale śmiem twierdzić, że owe cytaty ani trochę nie mówią o czyśćcu. Katolicy wierzą, że Jezus po swojej śmierci spędził trzy dni właśnie w czyśćcu (o czym ma świadczyć np. fragment o Jonaszu). Mnie powyższe fragmenty nie przekonują.

W jednej z pierwszych notek pisałam troszeczkę o czyśćcu (ale tylko kilka zdań, możecie tam jednak zajrzeć, jeśli nie znacie tego postu: >>>KLIK<<< ). Podejrzewam, że jego wizja powstała po to, aby duchowni mogli zarabiać na odpustach. Czyściec nie ma żadnego praktycznego zastosowania poza okazją do zarabiania na odprawianiu mszy (czy kiedyś - dawania odpustów) oraz uspokojenia myśli dobrych duszyczek oburzonych faktem, że jakiś grzesznik może dostać miejscówkę w niebie tuż obok nich (a tak, zanim dostanie miejsce, to się przynajmniej nacierpi, a jak!). Taka wizja mnie po prostu śmieszy.

A jak jest z Wami? Wierzycie w istnienie czyśćca? Zapraszam do komentowania!

2 komentarze:

  1. Ja osobiście nie wierzę ale wg mnie sensowne byłoby, żeby czyśćca nie było bo kto za życia był dobry to automatycznie idzie do nieba a jego grzechy są odpuszczane po ostatnim sakramencie czy tam spowiedzi ;p

    Napisz swoje przemyślenia na temat tego dlaczego źli ludzie idą do piekła i niby tam cierpią katusze skoro sam szatan teoretycznie też jest zły i powinien za złość wynagradzać a nie karać bo to poszerza jego armie.. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz!
      Dlaczego niby Szatan miałby nagradzać takich ludzi? Przecież mu ani trochę nie zależy na człowieku. Jemu chodzi o to, żeby zadać cios Bogu, ponieważ to On go skrzywdził. Człowiek jest tylko narzędziem, które z czasem staje się niepotrzebne.

      Usuń